Ważne decyzje i magia macierzyństwa…

Witam serdecznie, oczywiście, rozpocznę od ogromnych podziękowań za każde cenne słowo pozostawiane w komentarzach. Dzisiejszy post pragnę nawiązać częściowo do informacji z wpisu „Chata musi zniknąć„, pod którym znalazłam tyyyle wsparcia i ciepłych słów od Was, że aż nie potrafię opisać, ile dla mnie znaczą. Decyzja została podjęta. Ponieważ jedyne prawne rozwiąznia wiążą się ze…

Udostępnij
Share

Witam serdecznie,
oczywiście, rozpocznę od ogromnych podziękowań za każde cenne słowo pozostawiane w komentarzach.

Dzisiejszy post pragnę nawiązać częściowo do informacji z wpisu „Chata musi zniknąć„, pod którym znalazłam tyyyle wsparcia i ciepłych słów od Was, że aż nie potrafię opisać, ile dla mnie znaczą.

Decyzja została podjęta.
Ponieważ jedyne prawne rozwiąznia wiążą się ze zrujnowaniem (nie z naszej winy) świata „osoby”, to nie chcemy tego czynić. Istnieją jedynie dwa wyjścia, z których oba wiążą się z bardzo okropnymi konsekwencjami, a wynikają tylko i wyłącznie z przepisów naszego prawa i z łamania tego prawa przez „osobę”.

Nie kierujemy się w życiu chęcią zemsty.
Co więcej – ja osobiście mam taką życiową filozofię, że potrzebuję mieć czyste sumienie i radość w sercu, toteż wolę „Karma wraca” niż „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”.

To, że ktoś krzywdzi mnie i moją rodzinę nie oznacza, że muszę krzywdzić tego kogoś także ja. Jestem przekonana, że zło, które czyni, powróci samo.

Nie uważam się w tej kwestii być świętsza niż sam Bóg, ale skoro sam ukarał „Kubę”, to pozostawię jemu także sprawę „osoby”, a sama zajmę się bardziej budującymi wewnętrznie sprawami.

Zdecydowaliśmy się porzucić naszą chatkę (mamy tu ogromną nadzieję odzyskać jak najwięcej wierzytelności, których „osoba” do dnia dzisiejszego nie uregulowała) i przenieść naszą radość życia w inne miejsce.

Myślimy poważnie o budowie małego domku z konstrukcji drewnianej, szkieletowej (jeśli ktoś z Was w takim zamieszkuje, chętnie wysłucham kazdej rady!)

Nawet poszukujemy już jakichś magicznych miejsc 😉

Bardzo niekorzystnie, że akurat w momencie, gdy tak wiele pieniędzy włożylismy w aktualną chatkę, bo ciężko ukulać na wkład własny, ale staramy się, analizujemy i przeliczamy wszystko po sto razy.

Drugi temat, który chciałam dziś poruszyć to „magia macierzyństwa”. Mój Synuś ma teraz już prawie 3,5 roku i jest absolutnie rozczulającym dzieckiem.
Ostatnio stwierdził, że Mama leczy w magiczny sposób 😀

Synuś to taki „Smerf Ciamajda”, który wiecznie sobie coś zrobi.

Dziś dwa razy go „leczyłam”.
Pierwszy raz, kiedy miał zadziorka na paluszku i tak strasznie go bolało… Odcięłam cążkami, zero bólu podczas cięcia i później. Był zachwycony!
Drugi raz, Gapa nie zabrał nogi otwierając drzwi i przyciął stopę (tak, okazuje się, że tak się da 😉  ). Oczywiście piekło go okropnie, jak to zwykle otarcia.
Namoczyłam lekko wodą i podmuchałam – niezastąpione lekarstwo na pieczenie, czyli chłód.

Synuś się rozpłakał z radości, rzucił się w moje ramiona, mówił „Mamusiu, jesteś wspaniała! Jestem Twoim Syneczkiem! Kocham Cię!” Itd, itp.
😀 😀 😀 😀 😀

Chyba nie muszę dodawać, że moje matczyne serce aż napuchło z dumy 😉

Ale to tyle mojej próżności 😉

Miłego dnia życzę!

Udostępnij
Share

Podobne wpisy