Witam serdecznie,
dziś postanowiłam napisać o zbyt długich językach, zbyt utartych stereotypach i nazbyt szybkich rozmnażaniu się wirusa…
|
f1zone.pl |
Często mówi się, że jeśli wszystko układa się idealnie, należy uważać na plotki. Bo ludzie z zazdrości potrafia zniszczyć wszystko.
No właśnie…
Mam w swoim otoczeniu pewną osobę, która płonie od środka w piekielnym ogniu nienawiści. Nienawiść trawi ją doslownie od środka, a im bardziej ta nienawiść w niej krąży, tym bardziej owa osoba nienawidzi cały świat i wszystkich ludzi…
Zazdrości każdemu wszystkiego.
Pani z piekarni tego, że ma fajną pracę. Sąsiadce, że ma milego Męża. Koleżance, że ma wspaniałe dzieci, które się nią opiekują. A sąsiadce, które mieszka dom przed nią – cudownej rodziny. No właśnie i o tej rodzinie tu wspomnimy, jako o bohaterach dzisiejszej opowieści…
Rodzina ta (i zaznaczam od razu, że to nie moja rodzina) mieszka owej osobie zaraz pod nosem, jako że dom od lat stoi za jej płotem i w dodatku okna salonu i jadalni wychodzą wprost na okna owej marudy. Z zachowaniem przepisowych odległości, ale niestety, bez kamiennego płotu, a zza firanek sporo widać.
Rodzina ta ma dwoje dzieci. Córkę i syna. Syn już niemalże 10 lat ma, córka 7. Rodzina jak rodzina. Tata jako głowa rodziny – pracuje. Mama zajmuje się domem i dziećmi. Nie moja głowa w tym jak im to budżetowo wychodzi, więc w ten temat się nie zagłębiajmy. Ale dzieci zawsze ubrane schludnie. Czysto. Odpowiednio do pory roku. Latem kąpią się w ogrodowym basenie i jeżdżą na rowerach i hulajnogach. Z pierwszego rzutu oka – nic im nie brakuje.
Dzieci nigdy nie miały większych śladów przemocy, poza tymi, które uznaje się w granicach normy jako standardowe siniaki zwiedzających świat małych człowieków. Gdzieś kolano obdarte, gdzieś piszczele w siniakach, gdzieś guz nabity… Standard, jak dla mnie. Moje szaleńce gorsze rzeczy potrafią wykombinować, to z pewnością.
Co jeszcze?
Dzieci raczej nie są wychudzone. Wyglądają normalnie. Z resztą, przez okno w jadalni widywane przy regularnych posiłkach, raczej 3 razy na dzień, ale w talerze nigdy nie zaglądam. Widać, że jedzą.
Jednakże osoba uważa inaczej.
Że dzieci zabiedzone, głodzone, bite, katowane, molestowane. Że im brakuje, że nie mają się nawet czym bawić. Że w salonie to za długo przed telewizorem siedzą. Że powinny więcej na dworze przebywać. Że matka jest zła. Że nie pracuje, a w domu bałagan, bo zabawki w salonie na kanapie leżą. Że ta matka to mogłaby do pracy iść i zapracować trochę na siebie. Że ojciec to wiecznie w pracy albo odpoczywa zamiast dziećmi się zająć.
I takich „że” jest ogrom cały!
Co więc robi osoba, która posiada zbyt długi język i nienawiść w środku?
Coś, na co by nikt nigdy nie wpadł. Oprócz tej osoby, rzecz jasna.
Na początek rozesłała wszędzie wieści złe. Chodziła, jako że emerytura już jest t i nuda się pojawiła i tak chodzila po mieście i gadała, bo mówić umiała. Może gdyby nie umiała, to byłoby lepiej. Ale ona umiała…
Chodziła i gadała dzień, tydzień, miesiąc. Ale że nie bardzo chcieli ją słuchać i nie robili sobie nic z tego, że ona gada, to musiala zrobić coś więcej…
Poszła więc do szkoły dzieci i porozmawiala z psychologiem szkolnym. Jako dobry obywatel, dbający o dobro dzieci. Bo jej szkoda, bo jej serce pęka, bo ona nie wytrzymuje, bo ona jest taka dobra, a rodzice i ta matka taka zła… Trzeba koniecznie coś z tym zrobić. Trzeba dzieci ratować. Ludzie! Ratujcie dzieci. Bo krzywda, bo źle, bo skandal…
Psycholog przyjrzał się sytuacji, rozmawiał z rodzicami i wychowawcami i nauczycielami…i nic złego nie stwierdził. Ale sprawę miał na oku, tak na wszelki wypadek.
Osoba jednakże niepocieszona, bo znowu nikt nie posłuchał i nic z tym nie zrobił…Nikt nie zareagował. Nie zareagował na krzywdę dzieci. Nie zareagował na zło świata. Nie pomógł. A osoba sama nie zwycięży wszystkich! Przecież ona tylko chce dobra dzieci i nauczki dla złej matki! Bo ona powinna się za prace wziąć, bo dzieci już duże, a nie w domu siedzieć i po fryzjerach i kosmetyczkach chadzać. Jak dzieciom bieda doskwiera i zło okrutne.
Co więc wymyśliła?
Poszła do pomocy społecznej.
Naopowiadała, że świadkiem przez okno była, jak to ojciec bije, a matka molestuje. Że głodne, biedne, zaniedbane i zło permanentne się uprawia w tym domu.
Tak oto pani z pomocy społecznej odwiedzila rodzinę. Tak oto rodzina miała kilka wizyt w domu, wizyt lokalnych i w szkole. Nie stwierdziła, na szczęście, żadnych uchybień.
A osoba teraz skamle, bo przez sąsiadów obgadana i za złą ona uchodzi.
Taka to historia, gdy zazdrosny człowiek zapragnął zniszczyć komuś życie…