Rozczulone, matczyne serce…
Witam serdecznie 🙂 Dziś krótki post. Przytoczę jedynie historię, którą to dziś mój Synuś kompletnie rozczulił moje matczyne serce… naukawpolsce.pap.pl Otóż, Starsza Córcia została zaprowadzona do przedszkola, Młodsza Córcia poszła spać, Mąż dzielnie poprawiał nasze warunki bytowe-domowe, a więc ja z Synkiem poszłam do ogródka zebrać orzechów włoskich, aby je ususzyć i całą zimę rodzinę…
Witam serdecznie 🙂
Dziś krótki post. Przytoczę jedynie historię, którą to dziś mój Synuś kompletnie rozczulił moje matczyne serce…
naukawpolsce.pap.pl |
Otóż, Starsza Córcia została zaprowadzona do przedszkola, Młodsza Córcia poszła spać, Mąż dzielnie poprawiał nasze warunki bytowe-domowe, a więc ja z Synkiem poszłam do ogródka zebrać orzechów włoskich, aby je ususzyć i całą zimę rodzinę męczyć i katować wypiekami i innymi posiłkami z orzechami w roli głównej.
Co się stało?
Najpierw wzięłam grabie, a Synuś pobiegł na trampolinę poskakać. Jeszcze stoi nie złożona, toteż miał ostatnią być może w tym roku okazję.
Ja wzięłam grabie i zaczęłam grabić liście orzecha, a przy tym każdy jeden orzeszek znaleziony trafiał do koszyka. Synuś przybiegł, popatrzył. „Ja Ci pomogę, Mamo”. I pobiegł.
Po chwili wrócil z żółtymi grabkami do piasku i zaczął razem ze mną liście grabić. A z każdego orzeszka ogromnie się cieszył i wrzucał do koszyka.
Na koniec pracy, czyli prawie godzinę później, podziękowałam Synkowi, że mi pomógł, że zrezygnował z zabawy na trampolinie i chciał ze mną grabić liście i zbierać orzeszki. Na co mój Syneczek powiedział „Bo ja Cię baldzo kocham, a z ochów zlobimy ciasto dla Mikołaja” 😀
Ot, mój Synuś słodki. I teraz Mikołaj musi postarać się z tym prezentem w grudniu 😉