Znalazłam najlepszy sposób na…. i dlatego przybywam do Was z całą masą informacji.
Znalazłam swój własny najlepszy sposób 🙂 Oto i cała masa informacji, jaką mogę dziś przekazać 🙂
Po pierwsze – miałam kilka dni przerwy, jako że szanowny komputer odmówił mi posłuszeństwa. Całe szczęście Mąż mój ogarnia tematy komputerowe jak nikt inny, kogo znam, toteż naprawił sprzęt jak szybko się dało 🙂 Przydatna sprawa, mieć takiego Męża 😉
Po drugie – okazałam totalną desperację i…zabrałam dzieciaki na caaały dzień do bawilandii. W domu nuda ich zżerała, na zewnątrz zimno i koszmarnie śmierdzi (ludzie naprawdę przechodzą samych siebie paląc przeróżne świństwa w piecach), toteż nie bardzo miałam pomysł, co z nimi począć. Aż w końcu stwierdziłam, że najrozsądniej będzie zaciągnąć ich na cały dzień do bawilandii. Byliśmy zaraz po otwarciu i zostaliśmy aż do nocy. Ojj, tego było im trzeba! 🙂 I to był właśnie mój najlepszy sposób, aby
zająć się dzieciakami.
Po trzecie – mam propozycję wyjazdu z grupą szkolną za granicę.
Najlepszy sposób na…angielski
Koleżanka, z którą studiowałam kilka lat temu podjęła pracę w szkole podstawowej. Od niedawna jej szkoła organizuje wycieczki szkolne do Anglii. Wiosną mają znowu wyjechać z kolejną grupą, ale brakuje im dodatkowej osoby do opieki nad dziećmi. No i pomyślała o mnie.
Ja przyznaję, że takie wycieczki są rewelacyjną metodą nauki języka obcego. Po powrocie człowiek ma opanowany język niemalże do perfekcji!
Pamiętam jak w liceum moja przyjaciółka ledwie potrafiła sklecić zdanie po angielsku. Miała korepetycje, dodatkowe zajęcia itd, ale jakoś nie mogła tego załapać. Później w mojej szkole zorganizowali wycieczkę szkolną do Londynu (na którą ja akurat wyjechać nie mogłam), ale ona pojechała. Wróciła po dwóch tygodniach i… mówiła naprawdę płynnie. Byłam w totalnym szoku!
A ja? Cóż…w liceum i podczas studiów zawsze miałam bardzo dobre oceny z angielskiego. Ale studia skończyłam prawie 6 lat temu! Plany na okres ciąży i macierzyństwa zawsze miałam cudowne. Miałam szlifować znajomość angielskiego i niemieckiego, nauczyć się od zera hiszpańskiego, bo strasznie mnie się on spodobał… Chciałam porobić różne kursy i szkolenia…
Co mi się udało? Zrobiłam kurs dietetyki i dietetyki klinicznej. Ot, tyle.
Tak więc teraz taki wyjazd byłby dla mnie po prostu rewelacyjny! Przypomniałabym sobie trochę języka, trochę bym pozwiedzała…
Przed maturą wyjechałam z rodzicami na wakacje do Grecji (swoją drogą, to były wspaniałe wakacje, totalnie zakochałam się w Grecji, zwłaszcza w tej malutkiej mieścince, w której się zatrzymaliśmy). Jednakże, oprócz znajomych, z którymi rodzice zdecydowali się wyjechać, żadne z nich nie umiało mówić po angielsku, tylko ja. Siłą rzeczy, tylko ja mogłam kupić na przykład chleb dla nas, kiedy zachciało się mojej rodzince śniadania. I tak oto, krok po kroku, będąc zagranicą musiałam zacząć mówić w obcym języku, bo po prostu innego wyjścia nie było.
Oczywiście posługiwałam się językiem angielskim. Maturę później zdałam na 5 🙂
Szczerze mówiąc, to uważam, że nie ma lepszego i bardziej skutecznego sposobu na naukę języka obcego, niż wyjazd za granicę.
Mój Mąż, zanim jeszcze się poznaliśmy, wyjechał na trzy lata do Irlandii. Pracował tam, a przy okazji – nauczył się wręcz doskonale języka angielskiego. Mimo, że w Irlandii jednak akcent jest zupełnie inny i ciężko jest się zrozumieć. Po powrocie do Polski podjął studia i w tym czasie pracował w kilku firmach. Jego znajomość języka obcego była tak rewelacyjna, że wytyczano go do kontaktów z obcokrajowcami.
Ah, marzyłby mi się taki wyjazd. Niedawno na blogu jednej z Was widziałam fantastyczne zdjęcia z wieczornego spaceru po Londynie. Coś wspaniałego! Totalnie się zakochałam.
Tak oto siedzę i myślę, co z tym zrobić. Zaczęłam przeglądać strony z wycieczkami szkolnymi do Anglii. Jedna z ofert szczególnie mnie urzekła z uwagi na różnorodność oferty i naprawdę ciekawe ścieżki tematyczne.
Oferują wyjazdy kilkudniowe, załatwiają przejazd, zakwaterowanie, wyżywienie, zwiedzanie i opiekę pilota wycieczki. Można wybrać się do różnych rejonów Anglii i Szkocji, proponują zajęcia w klasach i wyjścia do różnych placówek kulturowych, opcję zwiedzania pod kierunkiem artystycznym, sportowym, historycznym, a nawet śladami Harry’ego Pottera!
Cóż, wiele decyzji przede mną do podjęcia, a czasu mało…
Kochani, a Wy byliście kiedyś na takich wycieczkach? Jak je wspominacie?